niedziela, 31 sierpnia 2014

Nagła awaria pralki

Ostatnio znienacka zepsuła mi się pralka. W końcu miałem pierwsze od tygodnia wolne popołudnie i postanowiłem wstawić zaległe pranie. Tak też uczyniłem, tyle, że tuż po włączeniu pralki zaczęła wypływać z niej woda, w ilościach wystarczających do zalania mojej łazienki. Na szczęście miałem uchylone drzwi, więc usłyszałem, że coś jest nie tak i że słychać jakąś spływającą wodę, zapobiegło to właśnie zalaniu. Jednak prania nie udało mi się zrobić.


Nie wiedziałem za bardzo co zrobić z praniem, które było już namoczone, jednak nadal brudne. Nie będę przecież prał ręczników ręcznie. Poszedłem więc do zaprzyjaźnionej sąsiadki i poprosiłem aby użyczyła mi swojej pralki. Dobra kobieta poratowała mnie w tej sytuacji, a nawet dostałem od niej numer telefonu do serwisu pralek z którego zwykle korzysta. Jak tylko wróciłem do domu zadzwoniłem do tego serwisu i umówiłem fachowca na kolejny dzień. Wiązało się to z tym, że musiałem zorganizować sobie wolne popołudnie, ale wolałem poświęcić ten czas, by mieć tę sprawę jak najszybciej z głowy. Tak więc kolejnego dnia przyszedł pan, który wymienił jakąś tam uszkodzoną część w mojej prace, na szczęście nie była to jakaś poważna awaria i miał tę część ze sobą. Szczerze mówiąc, z tego wszystkiego całkiem zapomniałem o moim praniu, które zostawiłem u sąsiadki, ale jak tylko sobie o tym przypomniałem usłyszałem dzwonek do drzwi. Okazało się, że sąsiadka przyniosła moje rzeczy już wysuszone i dokładnie poskładane. W ramach podziękowania zaprosiłem ją na kawę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz